czwartek, 30 marca 2017

Dzień 1.

Teraz postaram się pisać codziennie, co najmniej przez dziesięć dni. Potrzebuję zajęcia, bo inaczej głupieje, zaczynam za dużo myśleć o rzeczach złych i takich na które nie mam wpływu. 
Nie chcę aby mój blog przesiąkł negatywną energią, o ile coś takiego w ogóle  istnieje, moje życie poza tym, że jestem chora jest bardzo radosne i  szczęśliwe. Mam wspaniałą rodzinę, która daje mi powera, lecz także szkoła która niektórych może dołować i przyprawiać o ból brzucha (mój brat wie o co chodzi), mi natomiast szkoła daje motywacje, jest to można powiedzieć dla mnie pewnego rodzaju atrakcja... Zauważyłam też ostatnio, że to czy będę miała dobry czy zły dzień zależy tylko i wyłącznie ode mnie, moim codziennym rytuałem jest poranna herbata, zwykła z łyżeczką cukru lub smakowa i to mi daje radość. To co daje mi najwięcej siły i chęci do życia to na przykład leniwa niedziela z rodzicami i bratem, wtedy robimy sobie jakiś wypasiony deser, siadamy przed kominkiem i oglądamy jakąś fajną komedię a już max power dostaje gdy przychodzę do dziewczynek i Asi, czyli moich dwóch sióstr ciotecznych i cioci, która jest dla mnie jak starsza siostra i najlepsza przyjaciółka w jednym. U nich zawsze jest zabawnie! Dziewczyny mieszkają 100 metrów od mojego domu więc jestem tam częstym gościem, w końcu trzeba naładować akumulatory 😺😺😆😆😆 Lenka ma już prawie cztery latka i jest strasznie zwiercona... Jagódka natomiast w lipcu skończy roczek i jest równie zwiercona... Kocham dziewczynki całym sercem, są dla mnie jak prawdziwe siostrzyczki, dlatego pomiędzy nami nie ma żadnej sztuczności. 
Strasznie się rozpisałam ale tak to jest jak zaczynam opowiadać o rodzinie, mam cudowną familię więc mogę o niej pisać 😎😎😎

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz