piątek, 3 marca 2017

Siła, wytrwałości, jedzenie...

Od równo tygodnia jestem w szpitalu, znowu dopadła mnie ta moja trzustka... Nie jadłam nic od sześciu dni, pomijając mały wybryk z kilkoma sucharkami w środę.
Głód jest największy wieczorem i w porach gdy wszyscy dostają posiłek, niezależnie czy to obiad czy podwieczorek. Całe szczęście, że jestem sama na sali i nikt mi tu nie łazi z jedzeniem pod nosem :)
Jutro będę mogła zjeść suchary, kolejne podejście... Trochę się boję, moja rozsądna strona nakazuje wstrzymać się jeszcze choćby jeden dzień, lecz ta głodna, spragniona domu mówi abym jadła... I co tu robić?
Postanowiłam połączyć te dwie strony i zjeść tylko odrobinę, dosłownie dwa gryzy... Mam nadzieję, że będzie dobrze (cokolwiek ma to znaczyć).
Pozdrawiam Was i życzę dużo siły i wytrzymałości, która teraz i mi się przyda, zanim zacznę więcej jeść...

3 komentarze:

  1. Zaczął się Wielki Post, większość ludzi podejmuje go dobrowolnie i tez zagryza wargi wieczorami czując zapachy żarcia, a Twój organizm sam sobie zażyczył postu. 3maj się... każdy post się kiedyś kończy i można będzie znowu podjadać smaczności 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety mój "post" polega na totalnym nie jedzeniu, a nie odmówienia sobie słodyczy czy mięsa... I obawiam się, że mój nie skończy się za miesiąc, bo jest to bardzo długi proces leczenia trzustki, i na podjadanie smacznosci nie będę mogła sobie przez cały rok pozwolić 😑 Ba przez najbliższe dwa-trzy miesiące nie będę mogła zjeść surowego jabłka, nie mówiąc już o innych rzeczach...

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiem, że u Ciebie to nie post, a przynajmniej nie z Twojego dobrowolnego wyboru i nie możesz go przerwać. Jednak z pewnością się skończy i wtedy wrócisz do smakołyków :)

    OdpowiedzUsuń